czerwca 08, 2013

Przeprowadzkowo cz. 2 - Przyzwyczajamy się


Minął tydzień od przewrotu przeprowadzkowego...
Jak było..? Pozwólcie, że utworzę mały, króciutki pamiętnik całego tygodnia...

Niedziela wieczór
Przygotowania do poniedziałkowej „rewolucji”. Szykowanie kuli smakuli, czyszczenie transportera i wreszcie sen pełen optymizmu.

Poniedziałek
Ranek. Budzi mnie niesłychany pisk. No tak, Flopi przyzwyczajona do wyjazdu razem z rodzicami do dziadków przeżywa szok. Po spojrzeniu na budzik robi mi się słabo.
Szósta, to naprawdę bardzo, bardzo źle dla śpiocha takiego jak ja. Wegetując uspokajam sunię, wypuszczam na dwór w celu załatwienia potrzeb fizjologicznych, wymieniam wodę i o dziwo dość szybko przywracam się do stanu używalności.
Kładę kulę na ziemi i nękana jej słodkimi oczkami wychodzę z domu, by męcząc się z autobusami w końcu dojechać do szkoły. Dziwne doświadczenie mając na uwadze fakt, iż przedtem do szkoły miałam 5 minut drogi.
Po powrocie, otwierając drzwi do domu słyszę już koloradową kanonadę Flopi. Z radości szorściak co chwilę formował się w orzech nerkowca. ;)
Zaraz zabrałam z nią na spacer, by po długim siedzeniu w domu mogła rozprostwać łapki i załatwić co trzeba. Pobiegałyśmy trochę i pobawiłyśmy się szarpakiem - spacer bardzo udany. :P
Zaraz w domu przygotowałam jej obiad.

Wtorek
Poranek był nieco lepszy. Wprawdzie znów obudził mnie rozpaczliwy pisk Flopy lecz tym razem starałam się pozostać w łóżku i nie reagować.
Rozwiązanie rewelacyjne. Po niedługim czasie jamniczka dołącza do mnie i zasypia w pościelach. Jako, iż szłam na godzinę późniejszą mogłam sobie pozwolić na wyprowadzenie suni na spacer.
I znów te spojrzenie Kota ze Shreka... Eh, chwila i bym wymiękła.

Środa i czwartek
Z dnia na dzień jest coraz lepiej. Gdy rodzice szykują się do wyjścia Flopi w ciszy obserwuje ich w transporterze. Szkoda, że podczas mojego wstawania nie jest podobnie.

Piątek
Dzień niemal idealny. W porównaniu z tragicznym poniedziałkiem zachowanie jamnicy jest nienaganne.
Po porwocie ze szkoły obie chowałyśmy się przed upałem, by na wieczór zaskakująco dobrze potrenować.
Flopi była wyjątkowo skupiona na mnie i mogłam poćwiczyć z nią wysyłanie, omijanie kolumn przy domu i cofanie! Na końcu też przyzwyczajałam ją do tunelu, który tydzień temu zakupiłam w IKEA
Z braku markowego sprzętu trzeba kombinować. ;)


Sobota (Dziś)
Doskonałą atmosferę dnia wczorajszego psuje wizyta u weterynarza. Od pewnego czasu zaobserwowałam u Flopy dziwne, patologiczne zachowania.
Nie były one tak silne, by wywoływać u mnie duży niepokój. Wolałam się jednak przekonać na 100%, że nic się nie dzieje, niż potem żałować, że nic nie zdziałałam (w razie czego).
Godzina niemal 12, czekamy ponad 2 godziny na naszą kolej. W sumie czego się spodziewać w sobotę. Spotykamy Kendo, bardzo lubianego przeze mnie i Flopę wychowanka Estery.
Wreszcie mimo, iż dawno przychodnia powinna być zamknięta, Pani weterynarz zaprasza do gabinetu. Relacjonuję dziwne zachowanie Flopy, mówię o dwa miesiące temu przebytej cieczce.
Flopi poddana jest szczegółowemu badaniu. Diagnoza z jednej strony mnie uspokoiła, a z drugiej załamała - ciąża urojona.
I teraz pytanie: „Jakim cudem?!” Przez 9 lat Flopi bez jakichkolwiek powikłań odbywała cieczkę. Aż tu bęc! Ni stąd ni owąd taka niemiła niespodzianka.
Pociecha jest jedna - macica jest w porządku. Mimo to weterynarz zalecił szczegółową obserwację przez 3 miesiące. Rzadko, choć możliwe mogłoby w tym czasie wystąpić ropomacicze.
Dostajemy tabletki ziołowe na zmniejszenie wydzielanego mleka i uspokojenie hormonów. W tamtej chwili najbardziej tabletek na uspokojenie potrzebowałam ja. :/
Po powrocie wciąż jestem przybita. Konsultuję z przyjaciółką niemyłą niespodziankę i kojarzymy fakty.
W końcu prawdopodobna przyczyna - szczenięcy zapach. Być może to rozbudziło w mózgu jamnicy instynkt macieżyński i wywłołało to wszystko. Jest mi smutno, bo to prawdopodomnie oznacza chwilową izolację od malucha.
A szkoda, bo marzyły mi się wspólne spacerki, brykanie w trawce i zabawa - tak! Po raz pierwszy od jakiegoś czasu ujrzałam na własne oczy bawiącą się Flopę.
Po niewyjaśnionych przeżyciach z dzieciństwa, sunia zachowuje dużą powściągliwość do reszty psów. Niemniej mam nadzieję, iż jak mały podrośnie i objawy Flopi ustąpią spotykać się będą znowu.
Ważne jest, że chociaż zdążyłyśmy utrwalić zapach. Dzisiaj psiaki się rozpoznały i pobawiły przez przychodnią! :) A drugą możliwą przyczyną może być stres wywołany przeprowadzką. Jeśli jednak ciąża będzie się powtarzać - ostro działamy.


No i tak wygląda nasz tydzień. Z dwojga złego lepsza jest urojona od ropomacicza. Bo owa zmiana fizjologiczna wyjaśnia szybkie zniechęcenie na zabawę szarpakiem i częste wylizywanie się oraz trochę nabrzmiałe sutki, na mleku kończąc...
Na szczęście Flopi nie jest osowiała. Przecież wczoraj wspaniale współpracowała na treningu! Macha ogonem i jeśli odpowiednio ją nakręcę bawi się patykiem tudzież szarpakiem  (jeśli w odpowiednio dobrym momencie zakończę zabawę).
Pozostaje tylko przeczekać ten okres - wyjąć kocyk, by sobie nie mościła „gniazdka”, odizolować od zabawek i podawać mniej jedzenia oraz zadbać o dużo ruchu. Czyli nic trudnego. :)

Notatka z ostatnich godzin!
Odbyłyśmy właśnie niezwykle długi spacer. Flopka jakby odżyła. Pewnie dzięki zmianie pogody. Dzisiaj znów było niezwykle parno, ale potem ku naszej radości spadł orzeźwiający deszczyk i zrobiło się wręcz idealnie. Okazało się, iż na okolicznych działkach, któymi zwykło nam spacerować nasza bliska rodzina ma ogródek. :) Niezwłocznie się dziś na nią wybraliśmy. Na widok zakrzewionej działki jamnica oszalała. Polatała sobie, naniuchała się za wystkie czasy i to co wszystkie psy najbardziej kochają - wybrudziła się. Wyglądała na końcu jak chudziutki szczurek. :> W porównaniu z dość zaskakująco niemiłym porankiem, było to naprawdę dobre na poprawę humoru zarówno mojego jak i Flopki. (termometr w tyłeczku z pewnością nie był sympatycznym przeżyciem ;)).


Ze względu na oszołomienie tak szybkim obrotem spraw mam wrażenie, że nie wiem co piszę... Poprawcie mnie proszę, jak gdzieś jakąś bzdurę napisałam. ;)

Do napisania niebawem! Mam Wam do przedstawienia wiele zaległych informacji i wydarzeń. :)
Pozdrawiamy!

22 komentarze:

  1. przez dość długo mieliśmy okropną pogodę,przynajmniej raz dziennie musiał padać intensywny deszcz.dzisiaj z samego rana jest ślicznie,już od paru dni pogodę mamy wręcz idealną,będziemy powoli zbierać się na spacer. :) trzymam kciuki by wszystko szybko minęło i by Flopi mogła się spotykać z psim przyjacielem.!

    pozdrawiamy
    Ola i Baddy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że tydzień ogólnie udany, gdyby nie wiadomość z soboty. Miejmy nadzieję, że Flopka się wyliże i w ekstremalnie szybkim tempie będzie mogła spotykać się ze szczeniorem ;)

    PS. Zdjęcia są świetne ! Szczególnie ostatnie - kwiatki *.*

    Pozdrawiamy,
    ŁAPKA !

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam nigdy do czynienia z ciążą urojoną ale wam współczuję. Mam nadzieję, że objawy szybko miną i Flopka będzie mogła hasać po łąkach z papisiem :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Oby Flopka sie trzymala i byla nornalna. Zdrowia zyczymy.
    Mialyscie dluugi tydzien.

    OdpowiedzUsuń
  5. No to tydzien udany!
    Troche pech z ta ciążą urojoną ale to lepsze niz ropomacicze.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeprowadzka to zawsze trudny moment nie tylko dla nas ludzi, ale przede wszystkim dla zwierzaków. Cały ich poukładany świat się wali , a poczucie bezpieczeństwa jest zachwiane . Musi trochę minąć by wszyscy przywykli do nowej sytuacji.

    Co do ciąży urojonej to im częściej się zdarzaja tym bliżej do ropomacicza. Warto pomyśleć o sterylizacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę i to głęboko. Nie wiem tylko czy z uwagi na wiek suni nie będzie to dość karkołomna decyzja. Mam w planach telefon do weterynarza w poniedziałek. Przedstawię moje domniemania i zapytam co o całej sprawie myśli.

      Usuń
    2. i co wet powiedział? teraz trwa akcja sterylizacji (ale nie wiem czy to nie dotyczy tylko wawy)

      ps. Zapraszam do udziału w akcji dla psiaków: www.nieporzucajpsa.pl

      Usuń
  7. Cóż, przeprowadzka. Wiem jak to jest, choć my znieśliśmy ją bezproblemowo.
    Biedna Flopka...
    Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  8. 2 zdjęcie od końca- milusieńska twarzyczka Flopki i ciąża urojona. Nie pasuje :)
    Flopka wygląda jak mały papiś, tak milusio. Wiem, ona cała jest milusia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego też moje zdziwienie było tym większe jak się o tym dowiedziałam. ;)
      Jak widać pies nie musi być osowiały by ją mieć. A ze szczenięcym wyglądem... Taaak... nie tylko wygląda, ale zachowuje się jak on. ;) Mały, 9-letni papulek.
      Cieszymy się, że zdjęcia się podobają! :>

      Usuń
  9. Niestety, szkoda, że zapach szczeniaczków tak podziałam na Flopkę. Ale czasami natury nie da się przewidzieć ;) Kiedy to wszystko się ustabilizuje, a malec podrośnie trochę psiaki dalej będą mogły śmigać!
    Dodatkowo Kendo łączy się z Flopką w cierpieniu trzymania termometru w doopce ;) Musiał przejść przez to samo XD
    Przeprowadzka to ciężka sprawa, ale już niedługo nadejdą wakacje i będziecie mogły cieszyć się własnym torkiem agi i pięknymi terenami spacerowymi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszyłyśmy się z samych plusów nie uwzględniwszy możliwych minusów. Myślę jednak, że po tylu latach bez jakichkolwiek komplikacji pojawienie się Kendo zaraz po cieczce odpaliło cały łańcuch późniejszej ciąży urojonej. :) Przecież przed laty Flopa nie raz miewała kontakty ze szczeniakiem i nic nie było. Pewnie wiek zdziałał swoje, choć patrząc po dzisiejszym dniu i niezwykle mokrym spacerze jamniczka jest w doskonałej formie! :)

      Usuń
  10. Szkoda z tą ciążą:(
    Ale oprócz tego to tydzień udany:)
    U nas też cudna pogoda:D
    Pozdrawiamy:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak właściwie to ile Flopi ma lat, 9? Jeśli tak to wygląda na o wiele młodszą. Moja ma 9 lat i już wygląda na staruszkę :)
    Moja również ostatnio przeżywała urojoną ciążę. Teraz szkoda mi, że jej wcześniej nie wysterylizowaliśmy, teraz pewnie narkoza była by już karkołomna decyzja... po ostatniej narkozie (miała 6 lat dochodziła do siebie przez tydzień...) poinformuj co Ci powiedział lekarz na temat sterylki w tym wieku, ok? Była bym Ci bardzo wdzięczna. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jest na blogach osoba, której pies ma podobną przypadłość fizjologiczną (to bardzo podnosi na duchu wiedząc, że nie jesteśmy same). ;) Pewnie, jeśli dowiem się czegoś ciekawego i możliwie dobrego dla suń, niezwłocznie Cię powiadomię! :>

      Usuń
  12. Psina mojego kolegi miała taką sytuacje... podczas tej niby ciąży uciekała, więc radzę Ci jej pilnować
    Współczuję i życzę zdrowia dla Flopi

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uciekać..? Nie, nie ostatnio muszę ją pochwalić za to, że niesłychanie się słucha! :) Miałam obawy, że przy otwartej furtce da nogę, a tu... O dziwo miałam już parę takich sytuacji i sunia nawet nie pomyślała, by coś takiego zrobić. Jeden plus. :>

      Usuń
    2. Hmm... dużoo czytania:D A Flopi to zdrówka życzę. Jak wyzdrowieje to przemyśl sterylkę... bo dopiero mogą zacząć się schody typu ropniak macicy (czy jak to się tam nazywało) ostatnio suczka mojej koleżanki na to zachorowała...

      http://blog-na-czterech-lapach.blogspot.com/
      http://oczamichomika.blogspot.com/

      POZDRAWIAM H&O

      Usuń
    3. Ropomacicze... ;) Wiem, czytam dużo o chorobach, bo bardzo mnie ciekawią. O sterylce powiedziałam to i owo parę komentarzy powyżej.

      Usuń
  13. Widzę, że tydzień raczej udany :) Mam nadzieję, że Flopi to wszystko jak najszybciej minie i będzie mogła bawić się z psimi przyjaciółmi ;)

    Pozdrawiamy
    J&T

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękujemy za komentarze! :)